Monitor 4k do wykresow (gielda)

[max]

A może telewizor OLED 55" UHD/4K. Idealna czerń, brak cieknięcia, brak IPS glow. Kosztuje połowę tego co "najtańszy" wysokiej klasy monitor IPS+OCF, UHD/4K 30", czyli NEC PA322UHD-2.

PS. Proponuję zająć się jakąś normalną i porzyteczną dla ludzi pracą. Większość "graczy" giełdowych to nie są inwestorzy tylko spekulanci, celujący swymi działaniami na krótkotrwałe operacje i szybkie efekty. Spekulacja w sensie praktycznym prawie nie różni się od złodziejstwa mimo, że od strony prawnej jest dozwolona.
Nie oceniam Ciebie, tylko piszę pod rozwagę i przemyślenie.

[czuk]

PS. Proponuję zająć się jakąś normalną i porzyteczną dla ludzi pracą.



Większość "graczy" giełdowych to nie są inwestorzy tylko spekulanci, celujący swymi działaniami na krótkotrwałe operacje i szybkie efekty. Spekulacja w sensie praktycznym prawie nie różni się od złodziejstwa mimo, że od strony prawnej jest dozwolona.
Nie oceniam Ciebie, tylko piszę pod rozwagę i przemyślenie.

Widzę ,że Pan wie co jest ważne,pozdrawiam w ten Świąteczny czas.

[Tom01]

Większość "graczy" giełdowych to nie są inwestorzy tylko spekulanci, celujący swymi działaniami na krótkotrwałe operacje i szybkie efekty. Spekulacja w sensie praktycznym prawie nie różni się od złodziejstwa

Jakiego złodziejstwa? Co Pan mówi, Max!? Cała spekulacja odbywa się na zasadzie dobrowolności. Nikt nikogo nie zmusza. Jedni tracą, inni zarabiają i każdy jest tego świadomy.

[czuk]

Nikt nikogo nie zmusza. Jedni tracą, inni zarabiają i każdy jest tego świadomy.

Właśnie ,że zmusza,tylko Ty nie jesteś tego świadomy,Panie Tomaszu,a może ci się wydaje ,że nie jesteś.

[max]

Nie. Jak rozpatrzyć sprawę głębiej to wygląda inaczej, ale to nie forum na takie tematy. Jeśli ktoś jest zainteresowany to polecam cykl wykładów Krzysztofa Karonia, kanał Historia Sztuki na YT, aczkolwiek dla większości forumowiczòw temat pewnie zbyt nudny i "bzdurny".

https://youtu.be/8UfBlBH5WJ4

Aby zrozumieć, że spekulacja to zawoalowana forma kradzieży trzeba niestety wysłuchać i zrozumieć wszystkie wykłady od początku. W wolnej chwili uważam, że warto, aby mieć jakiś tam punkt odniesienia i posłuchać mądrzejszych.

[Tom01]

Max, w swoich postach zawarł Pan masę treści o wyjątkowo niepokojącym wydźwięku.

1. Gra giełdowa to praca jak każda inna.
2. Ilość pieniędzy na rynku jest stała, niezależnie czy kopiąc doły czy grając a giełdzie, zmienia tylko właściciela.
3. Jeśli uczestnicy jakiejś czynności umawiają się i zgadzają się na warunki to jest to umowa, nie kradzież.
4. Jeśli ktoś potrzebuje szeregu wykładów aby kogoś "przekonać" to znaczy, że po prostu mąci.
5. "Słuchanie mądrzejszych" to wyłączanie własnego myślenia.

[Tom01]

Właśnie ,że zmusza,tylko Ty nie jesteś tego świadomy,Panie Tomaszu,a może ci się wydaje ,że nie jesteś.

Czuk, jeśli dwóch ludzi założy się ze sobą, to nie jest przymus. Nie potrzeba nie-wiadomo-jakiej świadomości.

[max]

Jeśli treść moich postów jest niepokojąca to przepraszam, ale zgadzam się, jest tak w istocie. Jeśli ktoś poczuł niepokój, to może zrozumiał poniekąd, że coś w trawie piszczy.

1. Nie, gra giełdowa nie jest pracą. Nie prowadzi ona do wytworzenia żadnej wartości dodanej np. upieczenie chleba, uszycie spodni.
2. Nie. Ilość pieniędzy na rynku nie jest stała. Drukowanie pieniądza i w efekcie inflacja to niektóre źròdła jego tworzenia z powietrza.
3. Pieniądze zmieniają właściciela. To normalne, jeśli po wymianie pieniędzy wymianie ulegają jakieś dobra, wartości, praca rąk. Jeśli jednak pieniądze zmieniają właściciela, a w ślad za tym nie dochodzi do wymiany dóbr, czy efektów pracy np. chleba, spodni. jest to sytuacja tożsama z kradzierzą.
4. Raczej nikt przy zdrowych zmysłach nie zgadza się na jasno wyrażoną umowę kradzierzy.
5. Jeśli nie posłuchamy mądrzejszych nigdy się niczego nie nauczymy. Bez rodziców małe dzieci nigdy nie nauczyłyby się mówić, pisać, liczyć, grać na instrumencie. Jest Pan czĺowiekiem inteligentnym i wykształconym, ale nie doszedł Pan do tego sam, bez niczyjej pomocy, bez wcześniejszego udziału mądrzejszych.

[Tom01]

1. W danym momencie, operacji rynkowej, jest stała.
2. Kto powiedział, że wymiana pieniądza musi za sobą ciągnąć wymianę na coś innego?
3. Umowy / zakłady o których mówimy są dobrowolne, nie ma przy takim układzie żadnej mowy o kradzieży. Mocno Pan konfabuluje.
5. Odróżnijmy źródła wiedzy od hochsztaplerstwa. Nieocenioną pomocą w tym jest nasz własny mózg. Jak wspomniałem, jeśli ktoś tworzy cały cykl wykładów do prostej rzeczy to już samo w sobie śmierdzi z daleka.

[max]

Czyż nie jest to oczywiste? A do czego został stworzony pieniądz? Czy nie jako zamiennik i równowartość dóbr, towarów, efektów pracy. Jeśli więc pieniądze przepływają od jednego właściciela do drugiego, bez żadnych innych konsekwencji, to cóż to jest? Czemu służy?

Staram się wyrażać jasno, najbardziej jak potrafię i nie konfabulować. Prawdą jest jest jednak, że nie mam odpowiedniego przygotowania do tłumaczenia tego typu zagadnień. Nie chcę się powtarzać, ale są w tym względzie zdecydowanie mądrzejsi ode mnie, jak już pisałem wyżej.

[krzysio]

Spore OT zrobiliście

Tom01 - umowa miedzy jakąś emerytką, a sprzedawcą cudownych kocy (cudownych garnków/tańszego telefonu/wpisz cokolwiek), też jest dobrowolna. Ot sposób biznesu. Dla jednych biznes, dla drugich (w tym i mnie) czyste sku...ństwo. Forex i wiele instrumentów rynkowych, wcale tak daleko nie stoi od tych cudownych kocy, czy gry w trzy kubki.
To już kupno 100 LCD, po to by wybrać 1, a oddać pozostałe 99 (na co prawo pozwala), jest wielekroć bardziej etyczne.

[Tom01]

OT nie ma, wydzielone do Hyde Parku.

Umowa o cudownych garnkach jest zwykłym oszustwem, bo nie ma w nich reklamowanych cudownych właściwości. W spekulacji giełdowej widać jak na dłoni co się kupuje, czyli równie dobrze można kupić złote jajko jak i zgniłe. Decyzja należy do inwestora a chcącemu nie dzieje się krzywda.

[Tom01]

Nawiążę jeszcze do Maxowej "uczciwej pracy". Czy założenie firmy, praca w niej i jako takie manie przedsiębiorstwa, jest wg Maxowej definicji pracą? Czy tylko praca etatowa jest tą prawdziwą pracą?

[max]

Wydaje mi się, że mieszasz oszustwo i kradzierz.

Jeśli sprzedajemy komuś koc warty 5zł za 500zł, opowiadajac "historie z Narni", to jest to co najwyżej oszustwo. Jednak do wymiany towaru dochodzi, a jest nim ściera udająca kosmiczny koc.

W przypadku "gry" na giełdzie (zakładając, że nie jesteśmy inwestorami, a spekulantami, co ma niestety miejsce w 99% przypadków) nie dochodzi do wymiany żadnego towaru, usług, wartości dodanych. Analogiczna sytuacja zachodzi w przypadku kradzierzy, gdzie dobra, wartość dodana lub ich substytut czyli pieniądz, trafia tylko do jednej strony "procederu".

Praca na etat jak również założenie firmy i jej prowadzenie, umowa o dzieło, jest oczywiście w 100% pracą, o ile prowadzi do wytworzenia wartości dodanej. Nie wiem skąd to pytanie, bo jest zupełnie bez jakiegokolwiek związku z dyskusją.

PS. Nie użyłem sformułowania "uczciwa praca". Proszę nie wmawiać mi czegoś, czego nie powiedziałem.

Praca, moim zdaniem, służy wytworzeniu wartości dodanej (towar mający wartość, usługa). Możemy się nią następnie wymieniać za pośrednictwem pieniądza, przy okazji płacąc podatek. Możnaby też wymienić się pracą bezpośrednio, np. ja ci umyję samochód, a ty pomalujesz mi kuchnię, ale jest wtedy problem z wyliczeniem podatku. Stąd wprowadzono obiekt mający równowartość pracy/wartości dodanej, czyli pieniądz. Jeśli jednak wędruje on w jedną stronę, to jest to sytuacja analogiczna jak w przypadku kradzierzy.

[krzysio]

Tom01, nie obraź się, ale wpuszczanie naiwnych w Forex, w opcje walutowe, polisolokaty Czarnieckiego, i podobne cuda rynkowe, wcale tak daleko od garnków nie stoją. Zazwyczaj bazujemy na głupocie i chciwości drugiego.

Za Maxa ciężko mi się wypowiadać, dla mnie tak, to praca. Tak samo co Ty robisz sprzedając czyjś produkt, też przy zarabianiu np na "CT", tu robimy coś użytecznego dla innych, nawet wtedy jeśli nie jest to bezpośrednie wytwarzanie dóbr materialnych. Upieczony chleb tez ktoś musi zawieźć do sklepu, a później go sprzedać.

I bynajmniej nie jestem wrogiem giełdy czy akcji. Tylko to kiedyś spełniało ciut inną rolę. Kupując akcje, kupowało się kawałek firmy, w nadziei, że firma się rozwinie i da nam jakieś zyski, stawaliśmy się jakby współwaścicielem czegoś, co wytwarza takie czy inne dobra. Dzisiaj to tylko środek do zabawy w inżynierię finansową/giełdową. I by było mniej zabawnie, to numer zrobiony wieki temu na cebulkach tulipanów (to nie jedyny schemat skubania innych z dorobku, ale chyba najprostszy w metodzie), nadal działa. Tylko cebulki tulipanów zamieniamy na jakieś akcje, bitcoiny, czy inne cuda.

[max]

Tak. CT jest usługą, pracą, wartoscią dodaną. Podnosi wartość produktu, jak np. zacerowanie dziury w spodniach.

Tak. Handel, sprzedaż, jest pracą.

Tak. Kiedyś to było (długoterminowe) inwestowanie.

Tak. Teraz to (krótkoterminowa) spekulacja.

PS. Tom01, z Pańskich odpowiedzi i komentarzy wynika, że nie rozumie Pan zupełnie istoty zagadnienia (piszę to zupełnie bez złośliwości). Dodam jeszcze, bo teraz coś przeczuwam, że moje wypowiedzi w tym wątku nie są skierowane przeciw Panu, ani przeciw naszemu forumowiczowi. Tak, ku refleksji.

[czuk]

Tom01 już Panu napisałem,że nie sami idioci czytają to forum ,no może poza mną.

[Tom01]

Skoro założenie i prowadzenie firmy jest pracą, to obracanie jej udziałami lub kontraktami tak samo. Rynek walutowy nie różni się niczym od akcji czy kontraktów. Waluta jest przeliczalna na dobra, więc nie ma kompletnie różnicy czy handluje się walutą czy ziemniakami. Swoją drogą, giełda towarowa działa identycznie jak akcji czy walutowa.

Spekulację na kontraktach wymyślono znacznie wcześniej niż handel cebulkami tulipanów. Spekulacja na kontraktach terminowych kwitła w Japonii, kiedy jeszcze na ziemiach obecnej Holandii biegali dzicy z włóczniami. Nie ma kompletnie nic złego w spekulacji. To są zakłady, takie same jak u bukmacherów. Swoją drogą, inwestor czy spekulant jest dorosły, zgadza się na ryzyko. Czy będzie w tym zarobek czy spektakularna strata to już jego problem.

PS. Max, przestrzegam przed niedocenianiem rozmówcy. "Bawiłem" się giełdą, kiedy w Polsce jeszcze nie było GPW a zlecenia składało się listownie, potem telefonicznie, bo nie było internetu. Straciłem kupę pieniędzy i tak samo zarobiłem kupę pieniędzy, zarówno na giełdach towarowych, akcjach jak i walutach czy funduszach. Wszystko było całkowicie świadomie i nie czuję się okradziony.

[max]

"Bawiłem" się giełdą, kiedy w Polsce jeszcze nie było GPW a zlecenia składało się telefonicznie, bo nie było internetu. Straciłem kupę pieniędzy i tak samo zarobiłem kupę pieniędzy, zarówno na giełdach towarowych, akcjach jak i walutach czy funduszach. Wszystko było całkowicie świadomie i nie czuję się okradziony.

Wierzę, ale niestety nie doprowadziło to do zrozumienia istoty tej działalności. Poza tym mógł być Pan wtedy inwestorem, nie spekulantem.
PS. Moim zdaniem prawdziwi spekulanci to są tzw. "grube ryby". Pan, ja, inni forumowicze, to zwykłe "płotki" i "leszcze" do oskubania. Nawet jak nikt z nas nie zagra na giełdzie to i tak na niej stracimy. Na akcjach funduszy emerytalnych, obligacjach państwowych, walutach itp. grają wielcy spekulanci, o sile przekraczającej możliwości całego naszego kraju.

[Tom01]

Oczywiście, że prawdziwa spekulacja odbywa się na zupełnie innym poziomie. Jak sądzę, wychodzi Pan z założenia, że np składanie gigantycznych zleceń, wpływających na kursy to skubanie leszczy - kradzież. Oczywiście, że skubanie. Przecież o to chodzi aby zarobić, ale wówczas ktoś musi stracić. Tyle, że, powtarzam po raz kolejny: Leszcz jest dorosły, jest lub powinien być świadomy jak to działa.