Tom01 pisze:Oczywiście że nieco przerysowuję, ale przykład doskonale oddaje zależności.
Oddanie zależności przy zachwianych proporcjach nie daje prawdy tylko manipulację, populizm, koklusz i dur brzuszny
Tom01 pisze:Kolejny typowy problem Windows. Użytkownik nigdy nie ma pewności czy to co zażyczy sobie system, to dobrze czy nie koniecznie.
Nie miewam takich rozterek, ale może to wynika ze sposobu użytkowania. Być może zapuszczał się pan w rejony których nie widziałem. Z aktualizacja w XP jest tak że w zasadzie można się automatycznie zgodzić i nie pyta, ale ja lubię wcześniej przeczytać co będzie zmieniane. Nie zdarzyło mi się odmówić. Muszą to robić piraci, bo Windows chce instalować poprawkę sprawdzającą oryginalność. I tyle. Każdorazowo przed resetem pyta o zgodę. Można odmówić, wtedy nęka za jakiś czas. Albo zminimalizować okno w którym pyta i jest spokój do końca świata (albo elektrowni).
Tom01 pisze:Dokładnie to samo mógłbym powiedzieć w drugą stronę. Po co mam przymusowo akceptować uciążliwości skoro mogę ich nie mieć?
Bo ich tak naprawdę przeważnie nie ma, a próbując ich uniknąć wpada pan w prawdziwe, występujące uporczywie, ale je przemilcza (tymczasowo, kierowca który nie narzeka to martwy kierowca
) z powodu wspomnianego wcześniej mechanizmu redukcji dysonansu poznawczego (i jeszcze paru innych)? Jest też szereg argumentów dotykających problem dobra wspólnego, egoizmu i wydajności systemu. Przypominam że tutaj już absolutnie
nie mówię o komputerach, czy o Panu, a o transporcie w moim mieście i niektórych kierowcach których znam. Więc to jest off-topicznie. To się tylko zaczęło jako metafora.
Tom01 pisze:Najpierw wybiera się cel, potem szczegóły techniczne.
Tak właśnie robię, pominąłem bo to oczywiste. Do grania daję mocarną kartę i zasilacz, do biura karta jest zintegrowana itp. Ale też patrzę na ekonomię. Bardziej rozsądnym do internetowo/biurowych zastosowań byłby może miniaturowy komputerek na Atomie, ale jak chciałem kupić to się okazał droższy, wiec złożyłem taniej coś mocniejszego. Niby trochę przestrzeliłem, ale dłużej popracuje nie krztusząc się na typowych zastosowaniach.
Tom01 pisze:Segmentacja rynku/produków jest po to aby ułatwić ludziom wybory. Oczywiście można unieść się dumą i stwierdzić, że samemu wybierze się najlepiej. Guzik prawda. Nie można być specjalistą w każdej dziedzinie. Nie w tych czasach. Bez problemu można walnąć kulą w płot będąc zwiedzonym właśnie przez "konkretne rozwiązania techniczne".
Można, ale ja nie jestem początkujący i cóż, nie zdarza mi się żałować. Nie spotykam także gotowych konfiguracji zdolnych mnie w pełni dopieścić (pomijając te w astronomicznych kwotach, zupełnie poza zasięgiem). Kupowałem też gotowe komputery, zawsze miałem potem wrażenie że mógłbym podobny zestaw złożyć korzystniej funkcjonalnie (w kontekście moich indywidualnych potrzeb) i taniej. Czasem jednak nie mam czasu. To wszytko oczywiście ja, wiem że tacy jak ja to margines.
Tom01 pisze:Oczywiście. Wszystkie podręczniki do elektrotechniki i elektroniki.
Oj, robi sobie Pan ze mnie jaja straszne. Bo się przejdę do sąsiedniego pokoju i poszukam czy piszą coś w tych podręcznikach o Apple i Asusie i ich strategiach rynkowych. OK, nie przejdę się, nie piszę teraz z domu
Podręczniki nie moje, żeby była jasność.
Tom01 pisze:Postrzega Pan komputer jako skrzynkę w wtyczkami. (...) A tak naprawdę działanie komputera zaczyna się od najprostszych obwodów. Każdy układ elektryczny można zrealizować na wiele sposobów. (...) Proszę przyjrzeć się z bliska rysunkowi ścieżek na płytach głównych. Znajdzie Pan wiele poprowadzonych dziwnymi zygzakami. Im tańsza płyta tym tego więcej. To jest bezpośredni dowód na "ekonomiczne" podejście do projektowania. Mówiąc bardziej dosadnie jest to druciarstwo a nie układ. Niezawodność działania takiego tworu jest różna. Już na etapie pisania biosu układa się specjalne fragmenty programu aby układ tak źle zaprojektowany w ogóle działał.
Doskonale zdaję sobie sprawę że wydłuża się ścieżki tak aby miały odpowiednią długość w st. do innych, co owocuje różnymi zawijasami. Znaczenie ma też ilość warstw laminatu. Tylko nie widzę tych gigantycznych różnic między płytą ASUSA za 1000zł a podobną zrobioną dla Apple czy HP. OK, ta na rynek indywidualny jest "wybajerzona" Ma efekciarskie radiatory, kolorowe laminaty, dodatkowe funkcje, złącza do wiatraków etc. Ale czy naprawdę według pana jest to kosztem laminatu? Pomyślałem że światło mogłyby rzucić statystyki usterek, ale jest jeszcze sposób użytkowania (jak w Windows). No bo ilu użytkowników Apple bawi się w np. ekstremalne podkręcanie z wodnym chłodzeniem lub ciekłym azotem? Odsetek takich ułanów musi wpłynąć na statystyki. A ułani kupują te najdroższe modele najlepszych producentów. Laminat mamy za sobą. Procesory, chipsety są te same. Wątpię w dramatycznie inna jakość cewek i kondensatorów, tutaj raczej się nie stosuje reżimów wojskowych. Wystarczy zresztą rzucić okiem i porównać parametry, ja nie mam nic pod ręką. Jest dużo producentów "budżetowych", ale naprawdę wątpię czy te topowe ze swoimi najlepszymi układami odstają w dół od stosowanych korporacyjne. Jeśli tak to chętnie zajrzę do tego podręcznika który podaje konkretne przykłady
OK, może nie tak bardzo chętnie. Zagonił mnie pan w to elektroniczne poletko, żeby mnie zagadać, wyczuwam złe intencje
Bo chyba rozmawialiśmy o Windowsie, a nie o laminatach i autobusach?
bkdi pisze: Będzie trzeba po prostu kiedyś sprawdzić te applowskie wynalazki i się przekonać ile to jest warte
Też mnie to kusiło. No bo ile można słuchać tych zachwytów? Warto będzie, żeby chociaż powiedzieć,: eeee taam....
Tom01 pisze:Kwestia czy się przyjmie idee wymyślone przez Apple czy na siłę będzie pracować wg starych schematów. Na upartego ludzie drążą jak by się tu dostać do drzewa katalogowego. Po cholerę?
KWestia przyzwyczajeń. Ale pecetwowcy też szerokim frontem stykają się z ukrywaniem właściwych plików. Coraz więcej MP3 i programów (Windows Media Player) stosuje jakieś swoje tagi, znaczniki. Ja tego nie lubię jako podstawowego źródła. Podstawowy feler jest taki że baza zawsze jest poszatkowana bo jej elementy pochodzą z różnych źródeł i nie są oryginalnie identycznie oznaczane. Trzeba by godziny spędzać na poprawkach. A w katalog wrzucam w parę sekund, daję mu nazwę, umieszczam logicznie w drzewku i za 10 lat, obudzony w nocy o północy mam wszytko na tacy. Bez wyszukiwania. Natomiast te wynalazki sprawdzają się jako dodatek. Żeby stworzyć jakaś listę według, gatunku, rocznika, wykonawcy itp. Właściwie tego nie robię, ale lubię mieć możliwość. Także usuwanie drzewa katalogów jest dla mnie kastracją. Rzecz dalej działa, ale od filozofii producenta ważniejsza jest filozofia klienta, a takie manewry są w kontrze do tego.