Re: Czy to są jakieś kpiny?
: 27 grudnia 2014, 23:36 - sob
Przepisy i przywileje, które otrzymali konsumenci w zasadzie pochodzą z rynków trochę bardziej cywilizowanych, gdzie tzw. kombinatorstwo nie jest uznawane za pozytywną cechę i nie mają tego we krwi. Po prostu traktują to jako możliwość chroniącą ich w pewnych sytuacjach, ale często bywa, że nadużywają nie licząc się ze sprzedawcą.
Nie lubię takiego gadania, że nikt nie zmusza kogoś do zajmowania się daną branżą, często na forach padają zwroty, że jak firmy prowadzić nie umiesz bo coś tam, to zwijaj manele (nie w odniesieniu do mnie lecz padające często w różnych dyskusjach związanych z trudnością prowadzenia działalności w Polsce). Ale żadna z osób tak pisząca nigdy nie prowadziła firmy, nigdy nie pracowała w handlu, nie zmagała się z przepisami, urzędami, urzędnikami. Nie potrafi zrozumieć drugiej strony. Zawsze załącza się ten czubek własnego nosa.
Zaznaczam, ze nie jestem sprzedawcą, ale wiem, że zazwyczaj dane przywileje pociągają za sobą konsekwencje.
I teraz taka sytuacja, że jeśli bierzemy towar, i odsyłamy go bo coś tam, to należy mieć na uwadze, że ktoś ten towar i tak dostanie.
Wówczas może trafić też i na nas. Załącza się wtedy myślenie u wielu, że jak to, otrzymałem używany towar? Ale gdy samemu się skorzysta z przywilejów konsumenckich to jest fajnie, prawda ?:). W przypadku monitorów jest o tyle ciężka sprawa, że nie sposób na jakimś zadupiu dokonać wyboru monitora i zapoznać się z nim przed ostateczną decyzją.
Nie tak dawno podczas rozmowy ze znajomym w kwestii kalibracji i cen czujników, kosztów kalibracji zleconej, stwierdził bez niczego, "to kup, skalibruj, a potem odeślij, masz 10 dni (teraz 14)", i to jest właśnie to czego nie znoszę. Dla niego to norma, dla mnie nie.
Mi na przykład pewne zasady i mentalność by na to nie pozwoliły. I może jestem marudny ale jakieś tam zasady mam Może to też wynika z tego, że wieeele lat temu gdy moi rodzice prowadzili duży sklep RTV znany w całym 50 tys. mieście, to naoglądałem się różnych sytuacji gdzie klient potrafił przyjść bez jakiegokolwiek dowodu zakupu i z mordą, bo jemu się należy, a wówczas nie było takich przywilejów jak obecnie, albo prosić o rabat na śrubokręt za 2,50zł. Wiem jak ciężko prowadzić jest sklep i tego typu interes.
Co do norm oczywiście się zgadzam, też mnie szlag trafia odnośnie norm producentów monitorów i matryc, bo się to tak ciągnie od lat. To jest bardzo wygodne dla producentów. Też bym tak chętnie robił w swojej pracy, że ustalę sobie normy i będę miał gdzieś, a jak klient chce lepiej to 3000zł drożej i będzie miał normy lepsze, a prace wykonaną bez wad. No tyle, że ja mam problem bo chałtury odwalić nie potrafię, no choćbym chciał to kurdę nie potrafię, mam zlasowaną psychę pod tym względem. Wieeem, nieżyciowe. Leczę się z tego
Nie lubię takiego gadania, że nikt nie zmusza kogoś do zajmowania się daną branżą, często na forach padają zwroty, że jak firmy prowadzić nie umiesz bo coś tam, to zwijaj manele (nie w odniesieniu do mnie lecz padające często w różnych dyskusjach związanych z trudnością prowadzenia działalności w Polsce). Ale żadna z osób tak pisząca nigdy nie prowadziła firmy, nigdy nie pracowała w handlu, nie zmagała się z przepisami, urzędami, urzędnikami. Nie potrafi zrozumieć drugiej strony. Zawsze załącza się ten czubek własnego nosa.
Zaznaczam, ze nie jestem sprzedawcą, ale wiem, że zazwyczaj dane przywileje pociągają za sobą konsekwencje.
I teraz taka sytuacja, że jeśli bierzemy towar, i odsyłamy go bo coś tam, to należy mieć na uwadze, że ktoś ten towar i tak dostanie.
Wówczas może trafić też i na nas. Załącza się wtedy myślenie u wielu, że jak to, otrzymałem używany towar? Ale gdy samemu się skorzysta z przywilejów konsumenckich to jest fajnie, prawda ?:). W przypadku monitorów jest o tyle ciężka sprawa, że nie sposób na jakimś zadupiu dokonać wyboru monitora i zapoznać się z nim przed ostateczną decyzją.
Nie tak dawno podczas rozmowy ze znajomym w kwestii kalibracji i cen czujników, kosztów kalibracji zleconej, stwierdził bez niczego, "to kup, skalibruj, a potem odeślij, masz 10 dni (teraz 14)", i to jest właśnie to czego nie znoszę. Dla niego to norma, dla mnie nie.
Mi na przykład pewne zasady i mentalność by na to nie pozwoliły. I może jestem marudny ale jakieś tam zasady mam Może to też wynika z tego, że wieeele lat temu gdy moi rodzice prowadzili duży sklep RTV znany w całym 50 tys. mieście, to naoglądałem się różnych sytuacji gdzie klient potrafił przyjść bez jakiegokolwiek dowodu zakupu i z mordą, bo jemu się należy, a wówczas nie było takich przywilejów jak obecnie, albo prosić o rabat na śrubokręt za 2,50zł. Wiem jak ciężko prowadzić jest sklep i tego typu interes.
Co do norm oczywiście się zgadzam, też mnie szlag trafia odnośnie norm producentów monitorów i matryc, bo się to tak ciągnie od lat. To jest bardzo wygodne dla producentów. Też bym tak chętnie robił w swojej pracy, że ustalę sobie normy i będę miał gdzieś, a jak klient chce lepiej to 3000zł drożej i będzie miał normy lepsze, a prace wykonaną bez wad. No tyle, że ja mam problem bo chałtury odwalić nie potrafię, no choćbym chciał to kurdę nie potrafię, mam zlasowaną psychę pod tym względem. Wieeem, nieżyciowe. Leczę się z tego