Trochę to trwało, ale być może, chyba, przypuszczam, że wiem jak działa CS240. Kilkukrotnie w przeszłości natknąłem się na niezłe rebusy autorstwa techników od EIZO, np dwufazowa przetwornica podświetlenia w CS230, więc bez sprawdzenia na wszystkie znane mi sposoby, nie chciałem ferować wyroków. A powód był, bo jak się okazuje, sterowanie tego monitora jest popieprzone jak w ruskim czołgu.
Rys. 1. Sprawdzenie układu stabilizacji podświetlenia. Trzy różne monitory, z czego jeden na pewno jej nie ma, EIZO EV2736W, jeden na pewną ją ma, EIZO CX271 i jeden nie wiadomo, CS240.
Procedura jest prosta. Włączyć zimny monitor i mierzyć jaskrawość w stałych odstępach czasu.
CX271 czyli linia niebieska, kombinuje zasilaniem podświetlenia bez wątpienia. W kilka minut od włączenia, stabilność jaskrawości nie przekracza 0,025%. Pokrywa się to z zapewnieniem producenta, choć rzeczywisty wykres nie jest tak marketingowo piękny z zerowymi błędami, jak pokazywany w materiałach reklamowych. Błąd równy zero w przyrodzie nie występuje, więc monitory EIZO, choćby najlepsze, nie łamią praw fizyki.
EV2736W, linia czerwona, widać, że się nagrzewa ruski miesiąc jak telewizor marki Rubin. To jest typowa krzywa stabilizacji i tak się zachowują wszystkie bez wyjątku monitory bez wymuszonej regulacji. Przez 20 min trwania testu nie osiągnął stabilności. Z ciekawości puściłem pomiar na godzinę i dopiero wówczas da się zauważyć, że po 30 min błąd zaczyna oscylować w granicach 0,2%. Jest to bardzo dobry wynik, choć znacząco gorszy niż CX, co przecież nie dziwi. Ale nie o tym monitorze jest ten mini-test.
CS240 który stabilizuje się linią zieloną, nie wiadomo jak się stabilizuje. Nie widać efektu działania typowego układu regulacji z histerezą, ale czas stabilizacji jest podobny do CX-a co nie jest możliwe samoistnie. Z charakterystyki nie można jednoznacznie powiedzieć czy ma stabilizator czy nie. Chyba, że zastosowano jakieś super-hiper diody osiągające punkt pracy niemal natychmiast, ale bądźmy poważni. To przecież stosunkowo tani monitor, nie technika kosmiczna. Czyli stabilizację ma, ale zacząłem przypuszczać, że część kontrolna i wykonawcza sterowania podświetleniem, działa zupełnie inaczej niż w CX. Za chorobę nie pojmuję dlaczego? Przecież taniej byłoby po prostu przewalić płytę główną z CX, zamiast tworzyć nową.
Rys. 2. Sprawdzenie obecności czujnika RGB i sterowania 2D.
Badanie polegało na regulacji punktu bieli od 6500K do 5000K z krokiem 100K, linia czerwona, co 5 sekund i na bieżąco pomiar jaskrawości co 1 sek. CX271, czego się można spodziewać, przy zmianach punktu bieli aktywnie kombinuje podświetleniem, skutkiem czego utrzymuje cały czas zadaną jaskrawość, którą obrazuje niebieska linia. Zmiany były szybkie, krok co 5 sek, więc nie było czasu na stabilizację, stąd większe poziomy błędów, ale to nieistotne. Widać wyraźnie, że regulator robi robotę, linia niebieska jest cały czas poziomo. Na linii zielonej, tyczącej się CS240, stała się dziwna rzecz. Do około 5800K monitor utrzymuje jako-tako jaskrawość, ale poniżej tej temperatury jasność zaczyna lecieć na pysk. Wniosek z tego taki, że tnie matrycą po przekroczeniu pewnego zakresu regulacji. Tylko tak może spadać jaskrawość. Nielogiczne, nie wiem dlaczego tak jest, tym bardziej, że wcześniej przeprowadzone badanie widma podświetlenia przy 6500K i 5000K wykazywały, że reguluje diodami. Zagadka dość szybko jeszcze bardziej się zagmatwała, bo widać wyraźne skoki jaskrawości odpowiadające skokom temperatury. Nie byłoby to dziwne gdyby jaskrawość cały czas spadała, ot, ekran ciemnieje przez zmianę wysterowania matrycy. Problem w tym, że widać skoki na względnie prostej pierwszej połowie wykresu, co świadczy, że coś te skoki wymusza, bo nawet jaskrawość trochę rośnie. Czyli nie jest to bezpośredni wpływ matrycy, a coś manipuluje jaskrawością. Gorzej, że po przekroczeniu 5800K jakby przestało działać, a przecież wcześniejsze badania wykazywały co innego. Przypomniałem sobie jednak, że przy zdejmowaniu widma, monitor był przestawiany ColorNavigatorem, a przy dzisiejszych pomiarach przestawiałem temperaturę barwową ręcznie, w menu OSD monitora. Należało więc sprawdzić jak to wygląda przy zaangażowaniu ColorNavigatora:
Rys. 3. Wyniki przy CCT=6500K
Rys. 4. Wyniki przy CCT=5000K
Zwracam uwagę, na poziom czerni przy CCT 6500K i 5000K - jest identyczny. Raport z ColorNavigatora nie jest zbyt dokładny więc poniżej zrzuty bezpośrednio z czujnika:
Rys. 5. Pomiary poziomów czerni i bieli przy CCT=5000K i 6500K, zaznaczone na czerwono.
Gdyby, jak wynika z Rys. 2 monitor przycinałby matrycą, przyciemnienie panelu przy 5000K, wymagałoby podbicia mocy lamp aby utrzymać zadaną jasność, a to z kolei spowodowałoby podniesienie poziomu czerni. Bardzo ważne, przy ustawieniu na zrzucie z raportu i pomiarów, czerń jest minimalna (konstrukcyjna), nie jest kalibrowana. Zresztą doskonale to widać jak leci w chromatyczne krzaki. Kalibrowana byłaby pięknie pod kontrolą. Przycięcie matrycą z pomiarów na Rys. 2. wynosi ok 6-7% co przy aktualnym poziomie czerni dałby podniesienie czerni minimum o 0,01 nita. Dokładność użytego miernika to 2% + 1 cyfra, więc maksymalny błąd 0,0027 +/-0,001 nita, czyli o rząd wielkości mniejszy. Analiza błędu wskazuje, że gdyby wystąpiło, wychwyciłbym te 6-7% zwiększenia poziomu czerni.
Wnioski są dość zaskakujące, choć jak się dobrze zastanowić, w przeszłości już były podobne zachowania w EIZO. CS240 w pełni uruchamia posiadaną automatykę przy zarządzaniu za pośrednictwem ColorNavigatora. Bez niego, czujniki i regulatory działają tylko w części zakresu. Biorąc pod uwagę, że sprzęt ten jest dedykowany do amatorskiej fotografii, czyli do pracy przy CCT=6500K, nie jest to istotne ograniczenie, ale jednak występuje. Pojęcia nie mam dlaczego tak to zorganizowano, ale o ile nie popełniłem błędów metodologicznych, CS240 działa inaczej niż większość monitorów tej firmy.