Tom01 pisze:Powyższe potwierdza przecież moje słowa. Reinstalacja lub odtworzenie systemu z obrazu, jest częstą, wręcz powszechną metodą.
I tak i nie. Słowa te same, ale opisują co innego. Bo czy innym jest sugerować że każdy właściciel Windowsa co chwila go reinstaluje jeśli chce zachować sprawność, a co innego opisać praktykę bardzo wąskich grup użytkowników którzy dla wygody robią często rzeczy których tak naprawdę nie zawsze muszą.
Tom01 pisze:Aby się przesiadać na inny system trzeba mieć dobry powód.
Tak, właśnie go szukamy i nie odnajdujemy
Bo nie jest z nim z pewnością możliwość zainstalowania Windowsa, z tego co się orientuję niekoniecznie banalna dla zwykłego użytkownika.
Tom01 pisze: Jeśli jednak Windows komuś zalezie za skórę swoją kapryśnością, rzeczami które powinny a nie działają jak trzeba, wirusami, nieodpornością na działalność użyszkodników, dłogookresowymi wyższymi kosztami eksploatacji, to przesiąść się da. Jestem tego najlepszym przykładem.
Jak Pan zauważył, oprogramowania na Win jest dużo więcej, ale czy ze wszystkich pozycji dostępnych na rynku się korzysta? Ile używa się programów w normalnej pracy? Kilku? Kilkunastu? Są wersje macowe praktycznie wszystkich "flagowych" aplikacji, a jak nie ma są to zamienniki. Często lepsze.
Dosyć kapryśne były Windowsy lat 90tych, obecnie ja nie mogę narzekać. To trochę jak z komunikacją publiczną. Najbardziej na nią narzekają kierowcy samochodów osobowych. No bo przecież gorąco, tłoczno, wszyscy śmierdzą. A ja jeżdżę metrem/tramwajem, z tymi problemami stykam się marginalnie, nie denerwuję się w korku i pożyję dłużej
Podobnie widzę u neofitów wielkiego jabłka
każdy podkreśla doniosłość obecnej egzystencji, która to jaskrawo kontrastuje z czasami słusznie minionymi
Ale o tym to już mówiliśmy. Poważniej. Przez ostatnie 10 lat złapałem 1 wirusa. W zasadzie nie wirusa, tylko "robaka". Nazywało się toto "Blaster" bodajże, i zalęgło się z mojej winy - miałem wyłączone automatyczne aktualizacje. Robak wykorzystał lukę załataną 2 lata wcześniej. Usunięcie problemu było stosunkowo łatwe. Poprzednie wirusy jakie pamiętam to np. Yankee Doodle grający codziennie o piątej wesołą melodyjkę na bzyczku. To były wczesne lata 90te. Przy obecnym pececie, z firewallem, antywirusem i aktualizacjami to są problemy marginalne. Większe oczywiście niż na Maka. Ale to jest różnica skali. Atakuje się tam gdzie więcej ofiar, w praktyce nie ma to dużego znaczenia.
Czy korzysta się z wszystkich programów? To raczej pytanie retoryczne. Ja mam zainstalowane hmm, myślę że nie więcej niż 50 programów. Często instaluję coś nowego, od czasu do czasu robię przegląd i wywalam nieużywane. Najczęściej używam kilkunastu. Większość darmowa. Myślę że góra 10% z nich miała wersje Mac. Wiele pewnie ma odpowiedniki - tylko czemu miałbym ich szukać? Dla niezawodności na którą nie narzekam? Podobnie korzystanie z Windowsa, czy specjalnych trybów na Maku, dla kogoś nie zdeterminowanego mocno na przesiadkę, jest po prostu sięganiem prawą ręką do lewego ucha.
Tom01 pisze: Natomiast w szczególnie opornych przypadkach jest koło ratunkowe w postaci maszyny wirtualnej z Windows czy Linuxem. Zaznaczę przy okazji, że odwrotnie, to znaczy dobrej macowej aplikacji na Windows odpalić się nie da.
Co nie jest wielkim problemem, bo nie znam żadnego Makowego programu którego by mi brakowało. Natomiast apple próbuje ciągle wcisnąć mi na siłę kobyłę Itunes.
Tom01 pisze:W sensie do czego? Do grania?
Przede wszystkim. Można się zżymać że komputer to poważna maszyna, że my nie gramy. Ale wiele osób gra, i ich przybywa w miarę jak starzeją się pokolenia graczy. Można zakładać oddzielną maszyną do różnych zastosowań, OK. Ale jedno to komputer "w pracy" a co innego rozbudowa swojego domowego parku. Nie służy to kieszeni, ani środowisku. Szkoda zasobów i zanieczyszczeń. Wbrew mitom zainstalowanie kilku gier nie zepsuje systemu, mnie przynajmniej nic takiego się nie przydarzyło.
Tom01 pisze:Proszę porównać z HP, DELL'em. Wychodzi podobnie. Błędem jest jednak porównywanie z cenami składaków bo to inny segment rynkowy.
Jest najzupełniej trafne, bo liczą się zastosowania, możliwości portfela i maszyny. Chyba że mówimy o korporacji, ale ja tu reprezentuję siebie i własne potrzeby. Zresztą korporacja też może kupić laptopy Acer, a nie Apple. Naprawdę niezłe, używałem (w korporacji
).
Tom01 pisze:Poprawność układowa w komputerach firmowych jest z reguły o klasę lepsza niż segmentu "low". Widział Pan kiedyś popuchnięte kondensatory na płycie Maca? Nawet najtańszego?
Nie, ale w ogóle nigdy nie widziałem takiego kondensatora. PC też można mieć od dobrego producenta, albo złożyć z dobrych elementów. Apple nie jest produkowany w tajnej fabryce po ciemniej stronie księżyca, tylko w "chińskiej" fabryce z ogólnie dostępnych elementów (oczywiście tych lepszej jakości, za te ceny to byłaby jawna kradzież składać je z odpadów). Natomiast ja cenie sobie możliwość dowolnej konfiguracji, sam lubię dobierać elementy, składać je. To oczywiście nie jest rozpowszechnione, do dużej firmy lepiej zamówić sprawdzone zestawy z dobrą gwarancją którą dają tylko duże korporacje. To po prostu pomaga w poważnym biznesie gdzie nie ma czasu na naprawy.
Tom01 pisze:Z drugiej strony, jeśli da Pan dzieciakowi makówkę do zabawy to będzie mu ona po prostu chodzić. Użytkownik nie ma możliwości doprowadzić do "zamulenia". O dysfunkcji systemu nie mówiąc.
Być może. Tzn. ja powątpiewam czy istnieje system którego nie można zapchać tysiącem zbędnych funkcji, programów pozycji w "autostarcie", zająć mu pamięć etc. Można dokonywać programistycznych sztuczek, ale wszystko ma swoje granice. Może częsta (jak rozumiem, nie znam danych statystycznych na ile jest częstą de facto) różnica w tym względzie wynika z przeciętnego profilu użytkownika, co za tym idzie jego zachowań, oraz dostępności szeroko pojętych zagrożeń w popularniejszej i większej rodzinie oprogramowania.
Jak już o dzieciakach mówimy, miałem kolegę w czasach pacholęctwa, jego ojciec był makowcem
Wyróżniał się wśród kolegów tym, że nic nie mógł zrobić na komputerze, tzn. nic z tych rzeczy które by go interesowały, czyli tego co my. Brakowało wspólnych tematów do rozmów. My trwoniliśmy czas przed ekranem, on dużo czytał i po latach był z nas najmądrzejszy
To oczywiście było wiele generacji sprzętu w tył. Dzisiaj jak rozumiem mielibyśmy szansę wychować się na równie ogłupiałych.
Tom01 pisze:Bo to motyw klasyczny Windows a nie standardowy XP.
To klasyka dla tych zafiksowanych na późnych latach 90tych, wraz z wyglądem systemu, jego stabilnością, bluskriami etc
Windows wyglądał inaczej przez pierwsze lata, teraz też wygląda inaczej od dziesięciu. To tylko 6 letni epizod z dość długiego już życia (choć tak jak wspominałem, poszczególne wersje często łączy niewiele ponad nazwa).